Rano usłyszałam, że jestem mądra, bo czytam książki i codziennie jem śniadanie, że nigdy nie będę już taka jak te kilkanaście miesięcy temu. Nikt jednak nie bierze pod uwagę, tego że nie żałuję żadnej wystającej kości, żadnej sinej żyły, które kiedyś budowały moją codzienność. A teraz, a teraz znów w labiryncie luster bawię się w ciuciubabkę, Unikam siebie, a kiedy już zostaję sama ze sobą, to puszczają mi nerwy. Znów czuję się bezradna, trochę tak jak wtedy, gdy dawałeś mi wolność. Wiemy o tym tylko Ja i Ty, Oni mogą się jedynie tego domyślać, a nawet jeśli to i tak pewnie stwierdzą, że ich podpuszczam. Więc tak, nie wiem co jutro ze sobą zrobię, i nie wiem jak przeżyję uderzenie samotności. Może kolejny raz stanę się pustą stertą ludzkich narządów, a może będę taka jaką zawsze chciałam być. Dumna, niezależna, piękna.
Moje ciało liczy 17 lat i 12 dni i ma więcej rys niż Twoje będzie mieć kiedykolwiek. Każda z nich przybliża mnie do końca, każda buduję moje dni. Boję się zostać sama, ale nie boję się popełniać kolejnych głupstw, I jeżeli to czytasz, obiecaj mi jedno, pomimo wszystkich za i przeciw zapamiętasz mnie taką jaką byłam, nie taką jaką przez ten cały czas kreowałeś w swoim umyśle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz