Wybacz mi moje niechlujnodestrukcyje usposobienie, próbowałam być inna. Próbowałam utrzymywać ład ociupinkę dłużej niż dwa zaćmienia powiek, ale to takie sztampowe! Nudne, grzeczne mdłe. Chyba wyje we mnie ten pieprzony pseudoartyzm, poczucie beztalencia, które skrupulatnie próbuję nadrobić wszechobecnym chaosem. To taka gierka, więc nie wierz mi. Nie wierz w to, że ja, że ja i ty i że może ktoś jeszcze. Zresztą co ja się produkuję, mądrala z ciebie, pewnie masz świadomość, że to wszystko to tylko sztuka, że nikt tak na prawdę nie należy do nikogo, że to tylko snobistyczne urojenie, że dla kogoś znaczymy więcej niż tłuste zakurzone powietrze.
Czuje jak twoje lepkie skronie pulsują w takt marszu żałobnego. Chopin gra ci pod skórą, tyle że Fryderyś już wie, że nie warto się mazać po kątach. Krzykiem emancypować swoich porażek.
Więc nie rozklejaj się kochasiu, przecież i tak nie będzie nigdy między nami tej przestrzeni na szczerość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz