Panno poczwaro z oczami na sprzedaż,
ile minie wiosen nim panna poczwara porzuci infantylność występków
wszelakich ? Panno poczwaro, przesuwasz znów usta wzdłuż ostrza
słów dwojakich, słów niedobór, słów przepych spływa wraz z
różem po policzkach panny berbecich. Panno poczwaro kim jesteś
tego wieczora? Panną migotką, ex ulubienicą w przyciasnych
skarpetkach? Czy może tak jak dwa zachody księżyca temu
trzepoczącą na wietrze białą orchideą, oddechem ubiegłego lata
w ustach nieznajomego ? Kim dzisiaj jesteś? Pardon za moją
bezczelność, Tajemnica ponad dobre wychowanie. Tyle nam przyszło z
wyrecytowanych w pamięci wznosów i eposów dnia wczorajszego.
Zostaliśmy sami, tak jak zawsze wyśniewaliśmy to na opuszkach
naszych egocentryzmów. Znam Cię panno rozczochrana, w swoje włosy
wplatujesz przeszłe i niedojedzone wspomnienia. Ubezpieczenie na
chwile spokoju, gdy po raz wtóry zapragniesz końca świata. Ile
destrukcji ekosystemu już przeżyłaś ? Dwa palce na drętwym
obojczyku, trzy zęby pod powieką. Wizja destrukcji skradziona z
opowieści o Janie Baptyście i kobietach nieprzywiązanych. Nuda.
Bez happy endów i pompatycznego dudnienia. Bez werbli wygrzmoconych
na pustych czołach swoich wycackanych wrogów. Może i nawet bez
samego poczucia siebie w sobie i u kresu dygotania komór sercowych.
Niepełna i nienażarta, z popłochem na wargach i zgryzotą w
kolanach stoisz, znów oczy wśrubując w błękit wspomnień
pobladłych. Kraina wysnutych ideałów na prawo za podświadomością.
Wybierasz starannie. Selekcjonujesz postagonalne stany
nierzeczywiste, by znów być panną migotką, by oczy swe sprzedać.
Pieprzenie. Który to już raz panna poczwara wysnówa wnioski
przeinterpretowane? Panno poczwaro, owinięta w strzępy myśli
ryczysz w kącie po raz wtóry. Panno migotko, zgaśniesz, gdy swąd
prawdy przeszyje wypowiadane przychylności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz